Skip to main content

nook - moja opinia

Zamieszczone w

Jako osoba czytająca głównie po polsku mam chyba nieco inną perspektywę niż autorzy większości opisów tego urządzenia w sieci. Dlatego zdecydowałem się spisać moje wrażenia dotyczące czytnika e-książek (czyli ibuk ridera jak mawiają niektórzy), mojej nowej zabawki - nooka.

Odkąd mam telefon, który można zaliczyć do rodziny tzw. smartphonów, czyli komórek, które różnią się od tradycyjnych zwykłych telefonów komórkowych przede wszystkim, nieco większym ekranem, zacząłem dość dużo z niego czytać. Nie jest to raczej żaden wypasiony model, więc ma stosunkowo niewielką rozdzielczość i ekran nie jest jeszcze tak bardzo duży, jak w tych najmodniejszych ostatnio nieporęcznych cegłach. Tym niemniej, da się z niego czytać - przeczytałem z niego kilka książek, parę artykułów i trochę dokumentacji. Oczywiście odpadają teksty z dużą liczbą grafik, tabelkami i różnymi dziwnymi formatowaniami - więc nie każdą dokumentację da się na takim telefonie komfortowo czytać. Ale beletrystyka i publicystyka - żaden problem. Czasem i dokumentację, z ręcznie poprawianymi formatowaniami dało się dość znośnie czytać. Od razu mówię, że PDFy generalnie odpadają, oczywiście programy do ich wyświetlania są ale czytać tych PDFów na takim telefonie się po prostu się nie da. Wszystkie moje próby kończyły się po jakiś 90 sekundach silną irytacją i wyłączeniem telefonu.

Do czytania książek i artykułów używałem FBReadera (dostępnego za darmo w Android Markecie) - prostego ale doskonale spełniającego swoje zadanie. Do zarządzania książkami i konwersji między różnymi formatami korzystałem i nadal korzystam z Calibre, które zresztą serdecznie polecam. Z polskimi czcionkami, nie było nigdy żadnego problemu.

O czytniku z ekranem e-ink jeszcze nie myślałem poważnie. Ale kupiłem klika e-książek no i do czytania zaczęło pojawiać się więcej okazji, a telefon jednak miał swoje wady. W środkach komunikacji miejskiej, za bardzo trzęsło. Generalnie lubię małą czcionkę i żeby jak najwięcej tekstu mieściło się na ekranie - ale czasem było to zbyt męczące, głównie ze względu na niewygodę pozycję, gdy telefon trzeba było trzymać bliżej oczu. Poza tym dłuższe (kilkugodzinne czytanie), wpływało jednak dość znacznie na czas trzymania baterii. No i pojawiła się okazja na ściągnięcie czytnika zza oceanu. Zdecydowałem się na nooka firmy Barnes and Noble, w sumie głównie dlatego, że pracuje na Androidzie.

nook w garści

Czytniki, są wśród moich znajomych dość popularnym gadżetem. Tak więc miałem okazję mieć w ręku następujące czytniki:

  • Kindle 3
  • Kindle DX
  • Sony PRS-505
  • i polski eClicto

Jednak gdy dorwałem wreszcie nooka, bezpośrednie porównanie mogłem przeprowadzić tylko z Kindle 3. Trochę niestety, bo pod niektórymi względami Kindle bije nooka na głowę :-). Po pierwsze wydaje się być znacznie cieńszy i lżejszy. Potem przyszło mi do głowy, że przecież mój nook był z okładką, która swoje jednak waży i swoją grubość ma, ale specyfikacje obydwu mówią, że różnica między nimi (bez akcesoriów) to 90 gramów i około 4-5 milimetrów na korzyść Kindle'a. Sony też jest lżejsze i mam wrażenie, że eClicto również. Ale przynajmniej dla mnie, ciężar nooka nawet z okładką, nie stanowi żadnego problemu, choć jako różnica względem Kindle'a rzuca się w oczy. Nadal jest jednak lżejszy od grubej książki. Nie wiem jeszcze, jak sprawdzałby się w delikatnych, kobiecych rączkach MLP. Ale ona, przynajmniej na razie, podchodzi do tego urządzenia z dużą rezerwą, twierdząc, że do walenia w łeb się nie nadaje tak dobrze jak gruba książka w twardej oprawie. I tu muszę się z nią zgodzić (podkreślam - muszę), choć co do solidności wykonania nooka nie mam żadnych zastrzeżeń. nook z okładkąnook z okładką Wręcz przeciwnie. Czytnik wydaje się solidny, jest wykonany z dobrej jakości plastiku. Przednia część, z gładkiego i lekko błyszczącego, oprócz przycisków zmiany stron, które są nieco bardziej porowate i mają wyraźną wypustkę, dzięki której łatwiej je znaleźć bez patrzenia. Jest to dość istotne, bo cała przednia ramka, łącznie z przyciskami jest jednym elementem, który po prostu ugina się w miejscu tych wypustek. Wygląda to bardzo ładnie i wbrew pozorom, działa bardzo dobrze. Tylna ścianka jest wykonana z plastiku o nieco gumowatej fakturze, która zapewnia pewny chwyt - odwrotnie niż w wielu telefonach, których faktura i kształt obudowy bardzo przypomina śliskie mydło. W obawie o ekran czytnika, zamówiłem najtańszą okładkę (Industriell Front Cover). Jest trochę nietypowa, bo właściwie składa się tylko z przedniego skrzydełka - tej właśnie części, która chroni tylko front urządzenia. Chyba wszystkie inne okładki, które widziałem w sieci i te które miałem w ręku - na Sony oraz Kindle'u DX - to okładki dwuskrzydłowe, mniej więcej jak twarda okładka w papierowej książce. Nie jest to zbyt szczęśliwy pomysł, bo po co chronić tylną ściankę czytnika i zwiększać masę całości. Ta moja, mocuje się na tylnej ściance za pomocą wąskiego, około 3 centymetrowego paska, ściśle przylegającego do obudowy. Oczywiście trochę ją w tym miejscu pogrubia, ale za to niewiele waży. Okładka da się założyć na plecy czytnika (w przeciwieństwie do tej, którą widziałem na Sony) i jej wewnętrzna strona, za którą po założeniu na plecy się trzyma, zrobiona jest z zamszopodobnego plastiku i również daje wygodny i pewny uchwyt. Dopasowany do zaokrągleń nooka kształt skrzydełka bardzo dokładnie przylega do ekranu i nawet w moim luźnym plecaku powinien doskonale spełniać swoją rolę ochronną.
plecy nooka i zdjęta okładkaplecy nooka i zdjęta okładka

Ekrany wszystkich czytników, które miałem w ręku (oczywiście prócz większego DXa) to ekrany e-inkowe o przekątnej 6 cali. Tu kolejna choć chyba niewielka przewaga Kindle'a - wydaje się mieć on nieco lepszy kontrast. Takie miałem wtedy wrażenie, choć teraz wydaje mi się, że to może być jeszcze kwestia czcionek, które w nooku są po prostu najdelikatniej mówiąc słabe (co jeszcze opiszę). Oprócz ekranu przeznaczonego do czytania, nook jako chyba jedyny z czytników ma również, drugi - kolorowy ekran pojemnościowy. Ekran ten przykryty jest grubym plastikiem lub szkłem i dzięki temu nie sprawia wrażenia, że jest elementem mniej solidnym i trwałym niż reszta urządzenia. Kindle ma w tym miejscu klawiaturę co jak mi się zdaje jest mniej szczęśliwym rozwiązaniem - gdy czytam, ekran kolorowy po chwili gaśnie i można swobodne za tę część czytnika trzymać - w Kindle'u natomiast, jak podejrzewam, szybko by się to skończyło włączeniem jakiejś funkcji.

nook w działaniu

No i kolejna w tym krótkim starciu przewaga Kindle'a - szybkość przełączania stron, nook wydawał się odstawać. Jest duuużo szybszy od Sony'iego i duuuuuuużo, duuużo szybszy od eClicto ale jednak w tym bezpośrednim porównaniu wolniejszy od Kindle'a. Na szczęście się to poprawiło, przyszedł update firmware'u do wersji 1.5, który B&N reklamowało jako przyspieszenie o 50%. Rzeczywiście, różnica dość wyraźna. Nie miałem już okazji ponownie porównać z Kindlem na żywo, ale na oko, albo się zrównały, albo różnica jest już bardzo mała. Wcześniej przez jakiś czas używałem pożyczonego Sony PRS-505 i tam czas odświeżania ekranu, był czasem mocno irytujący. Obecne osiągi mojego czytnika uważam za wysoce satysfakcjonujące.

Nie udało mi się popisać na klawiaturze Kindle'a, więc nie zdążyłem sobie w tym obszarze wyrobić opinii. nook natomiast działa w miarę zadowalająco. Ekran dotykowy jest może odrobinę za mało rezponsywny - być może to wina przyzwyczajenia do mojego telefonu, którego ekran działa szybciej i jakby bardziej precyzyjnie. Mam jednak nadzieję, że i tutaj jest to kwestia oprogramowania i tym samym obszar z dużą szansą na poprawę wyników. Sam pomysł użycia tutaj małego kolorowego ekranu LCD jest moim zdaniem bardzo fajny i mógłby w przyszłości zaowocować bardzo ciekawymi aplikacjami. Mógłby, ale nie musi. Na razie bowiem B&N nie wykazują się jakąś specjalną otwartością. nookowy Android nie ma możliwości podłączenia się do marketu i ściąganiu zewnętrznych aplikacji. O ile mi wiadomo, jak na razie nie istnieje na to żaden legalny sposób. Jest oczywiście możliwość zrootowania urządzenia albo nadpisania oryginalnego firmware'u rosyjskim jego odpowiednikiem. Jak na razie, jedynym światełkiem nadziei ze strony producenta (czy też właściciela marki) jest udostępnienie przez niego API dla nooka color. Trochę się jednak obawiam, że mojej zabawce nic ten krok nie pomoże - kolorowemu nookowi znacznie bliżej do wielofunkcyjnego tabletu niż do czytnika, więc i wizja B&N dotycząca przyszłości obu tych urządzeń może być skrajnie różna.

Kolejnym problemem z produktem Barnes & Noble jest jego przeznaczenie wyłącznie na rynek amerykański. Zastanawiając się przed zakupem, nad polskimi literkami, które i na Sony działały bardzo niechętnie, doszedłem do wniosku, że z Androidem nie może być takich problemów, tak jak nie ma ich z Androidem w moim telefonie. Niestety się rozczarowałem. nook zawiera czcionki ze znakami z tak popularnych języków jak baskijski czy islandzki a polskich oczywiście nie ma. Wybór czcionek jest zresztą porażający, bo można wybrać aż z trzech. Dwie czcionki szeryfowe i jedna bezszeryfowa - już samych rozmiarów czcionek do wyboru jest jakoś dwa razy więcej. Jedynie ta beszeryfowa broni się jeszcze jakoś - jest całkiem czytelna, co mam wrażenie zmieniło się razem z updatem, chyba nieco pogrubiała. Pozostałe są według mnie dość nieładne i mało czytelne. Oczywiście nie ma legalnego sposobu na dołożenie większej liczby czcionek tak by zwiększyć sobie możliwości wyboru. Przynajmniej nie w taki sposób by móc korzystać z nowych czcionek we wszystkich książkach na czytniku. Na szczęście istnieją sposoby radzenia sobie z brakiem polskich czcionek, choćby poprzez włączanie w treść książek plików czcionek lub zmiany ich stylów tak by korzystały z czcionek zewnętrznych, co opisałem w oddzielnych artykułach.

Zakupy i formaty książek

Sam, przynajmniej jak na razie, nie jestem zainteresowany kupowaniem książek w B&N, ale napiszę trochę o tym dla tych, których kusi ponad 2 mln tytułów po angielsku z zasobów tej księgarni. Otóż nic z tego. Aby kupować w B&N treści w postaci elektronicznej (e-książki, e-prasę) trzeba podać jako adres wysyłkowy, adres w USA lub na terytoriach od USA zależnych. Mało tego, trzeba też fizycznie znajdować się na terenie stanów podczas zakupu, natomiast wcześniej zakupione treści można ściągać już z dowolnego kraju świata. Przypuszczam, że jest to wynikiem jakiegoś prawnego zamieszania i ograniczeń dotyczących praw autorskich. Ale z drugiej strony Amazon, O'Reilly czy SitePoint takich problemów nie mają - sam korzystałem bez wyjeżdżania do stanów czy na antypody. Być może da się pokombinować i podać na przykład dowolny adres w stanach i korzystać z jakiegoś amerykańskiego serwera proxy. Ale co jeśli będą również wymagać by i karta kredytowa miała przyszyty jakiś amerykański adres albo nawet była wydana przez któryś z amerykańskich banków (miałem tego typu problemy, gdy próbowałem z Polski kupować elektronikę w amerykańskich sklepach online).

Czytnik wspiera następujące formaty:

  • EPUB w tym także te z zabezpieczeniami Adobe DRM,
  • PDB w tym także te z zabezpieczeniami Adobe DRM,
  • PDF w tym także PDFy z hasłem

Nawet przez chwilę zaświtała mi myśl o przetestowaniu jakiejś Empikowej książki z DRMem, ale szybko z niej zrezygnowałem. Zdecydowałem się nadal utrzymywać swój osobisty bojkot DRMa, i tym razem nie tylko z powodów ideologicznych ale także i dlatego, że wymagałaby ode mnie zainstalowania oprogramowania Adobe, które działa wyłącznie na platformie pochodzącej z firmy znajdującej się w Redmond. Tym samym nie wypowiem się na ten temat.

Ja preferuję EPUBa. Książki w tym formacie, ładnie się prezentują na wszystkich urządzeniach na których je widziałem. Formatowanie tekstu umożliwia zawijanie wierszy i tym samym tekst doskonale dopasowuje się do różnych rozdzielczości, krojów i rozmiarów czcionek. Jednocześnie jest to po prostu plik zip w którymi do formatowania stosuje się HTML i CSS. Daje to możliwość, łatwej ingerencji i modyfikacji formatowania książek, osobom które HTMLa i CSSa znają. Formatu PDB w ogóle nie znam, choć chyba słusznie kojarzę go z urządzeniami produkowanymi przez Palm Inc. Nie spotkałem się jak do tej pory z żadną księgarnią sprzedającą książki w tym formacie. Z PDFami nie jest natomiast zbyt różowo. Generalnie nook wyświetla PDFy w następujący sposób: przy rozmiarze czcionki ustawionym na small, PDF prezentuje się w takim samym układzie strony jaki uzyskalibyśmy, wrzucając ten dokument na drukarkę. Ponieważ większość dokumentów PDF jest sformatowana z uwzględnieniem stron w rozmiarze A4 lub amerykańskim Letter a wyświetlacz ma jednak dość mały ekran to oznacza to, że w większości plików w tym formacie przy takim ustawieniu czytać się nie da - czcionki są zbyt małe. Gdy zmienimy ustawienia rozmiaru czcionki na jakikolwiek inny, czytnik próbuje wyświetlać tekst, łamiąc określone w dokumencie formatowanie. Czyli wiersze będą się zawijać i dopasowywać do szerokości ekranu i rozmiaru czcionki - co jest nawet niezłe, choć dość często słabo sobie radzi z bardziej zaawansowanymi formatowaniami. No i znów wszystko zależy od tego co się próbuje czytać. Mimo wszystko wydaje się, że nook radzi sobie nieco lepiej niż Kindle. Z tego co widziałem przez czyjeś ramię, Kindle powiększa PDFy w taki sposób, cze część linijki wystaje sobie po prawej stronie ekranu i żeby czytać trzeba wciąć przeskakiwać z lewej na prawą stronę strony i odwrotnie.
Udało mi się pochwalić nooka i znów muszę przez chwilę na niego ponarzekać - nie można obrócić tekstu na ekranie tak by można było czytać trzymając urządzenie w poziomie. Zupełnie tego nie rozumiem. Zdaje sobie sprawę, że to mogłoby być dość niewygodne, choćby z powodu położenia przycisków do przewracania stron - ale mam to w nosie. Ja chcę i potrzebuję takiej funkcjonalności. Wszystkie pozostałe czytniki, które widziałem, taką możliwość mają.

Łączność

B&N oferuje nooka w dwóch wersjach (o nook color nie myślę raczej jako o klasycznym czytniku, więc go nie będę porównywać). Pierwsza wersja oferuje tylko łączność bezprzewodową w standardzie WiFi a druga zarówno WiFi jak i 3G. Jednak kupowanie modelu z opcją 3G mija się w Europie z celem, bo wszystko wskazuje na to, że 3G działa w nim wyłącznie w stanach. Kartę SIM można co prawda wyjąć, ale gdzieś przeczytałem, że z żadną inną niż włożoną fabrycznie nook nie będzie chciał współpracować. Ciekawe czy to ograniczenie zostało zaimplementowane programowo czy jednak sprzętowo?.
Zupełnie mi na 3G nie zależało, więc bardzo chętnie kupiłem wersję tańszą z samym WiFi. Gdyby jednak było inaczej, to pewnie zdecydowałbym się jednak na Kindle'a, w którym 3G działa za darmo na całym świecie. Jak jest dokładnie z tym całym światem to nie wiem, ale raczej jest nieźle bo w Polsce działa bez problemu a według kolegi sprawdzającego na stronie Amazon, działa też między innymi w Egipcie i Kazachstanie. Tak czy inaczej przeglądarki WWW na obu urządzaniach są miernej jakości i przeglądanie stron WWW na nich jest raczej męczarnią. Przy czym na Kindle'u odrobinę mniejszą. Jako ciekawostka dodam, że polskie literki w przeglądarce nooka działają bez problemu i nie wymagało to żadnej ingerencji z mojej strony. Jest to tylko dowód na to, że gdzieś tam w tej maszynce są czcionki zdolne wyświetlać polskie ogonki.

Z uruchomieniem WiFi na czytniku, miałem trochę problemów, ale wynikały one z nietypowej konfiguracji mojej sieci bezprzewodowej. Jak już to wyprostowałem, WiFi zaczęło działać bez problemu (WPA2-PSK).

Podsumowanie

Jeśli ktoś dotarł aż tak tutaj, zapewne się zdziwi, że jednak jestem z nooka dość zadowolony. Po tym jak udało mi się opanować polskie czcionki i poradzić z połączeniem WiFi, korzysta mi się z niego bardzo przyjemnie. Widzę jego liczne wady, z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca wschodniej Europy :-), ale i widzę w nim potencjał. Mam nadzieję, że zostanie on w pełni wykorzystany przez B&N w przyszłych update'ach firmware'u urządzenia. Jeśli nie, pozostają jeszcze entuzjaści, którzy poświęcają swój czas i energię żeby wycisnąć z tej zabawki jak najwięcej. Niestety, jak na razie, nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z rezultatami ich wysiłków.